czwartek, 7 lipca 2016

"Crazy love" - rozdział 4

                                                LUCAS

Rozmawiałem przez telefon, kiedy znajome auto zajechało pod krawężnik. Dobrze wiedziałem, że samochód należy do córki Stevensów. Lubiłem tę dziewczynę, głównie dlatego, że moja córka ją uwielbiała. Byłem zadowolony, że Katy jest na czas, ale nie byłem zdziwiony. Moja dziewczynka zawsze była punktualna. Przekazywałem właśnie ostatnie informacje swojemu pracownikowi, kiedy na chodniku pojawiła się goła noga odziana w niebotycznie wysokie szpilki. Mój oddech stał się urwany, a niewypowiedziane zdanie zamarło na ustach. Z limuzyny wyszła moja córka, ale wcale nie wyglądała jak Katy, którą znałem. Każdy mięsień w moim ciele był świadomy tego jak seksownie wyglądała. Każda jasna myśl, uciekła mi z głowy. Widziałem tylko Katy i jej krótką sukienkę. Popatrzyłem na jej smukłe nogi, muśnięte słońcem. Boże wszechmogący, co to za nogi. Oczami wyobraźni widziałem jak oplata nimi moje biodra, kiedy ja zatracałbym się w szaleńczym rytmie pchnięć. Dokładnie minutę później otrząsnąłem się.
- Muszę kończyć – powiedziałem do telefonu. Zaraz potem podszedłem do Katy. – Co. Ty. Do. Cholery. Masz. Na. Sobie?!
- Są moje urodziny – odpowiedziała. – Chciałam wyglądać ładnie.
- Chciałaś wyglądać... chwileczkę. Czy ja czuję alkohol?!
- Wypiłam tylko jednego drinka.
- Jesteś za młoda, nawet na tego jednego! – wiedziałem, że krzyczę, ale byłem zbyt wzburzony by panować nad sobą.
- Chciałam się zabawić, poznać kogoś...
- Co takiego?! – tym razem wrzasnąłem jeszcze głośniej i szarpnąłem ją za łokieć.
- Tato...
- Czy ktoś cię dotknął? Czy, któryś z nich położył na tobie swoje wstrętne łapy?
- Co... co takiego? – szepnęła zdezorientowana.
- Odpowiedz na moje cholerne pytanie! – niemal zwariowałem, a furia zalewała moje ciało.
- Nie! Do niczego nie doszło! Wyszłam w ostatniej chwili.
- To dobrze – powiedziałem. Wmawiałem sobie, że każdy ojciec na moim miejscu postąpiłby tak samo. Jednak prawda była taka, że nie miałem pojęcia, co bym zrobił, gdyby ktoś faktycznie dotknął mojej Katy. – W tej chwili do domu. Przebierz się, masz pięć minut. Już i tak jesteśmy spóźnieni.
- Ale...
- Natychmiast!
- Dobrze idę! – warknęła, ona też była wściekła. Wiedziałem to. Wiedziałem także, że przyjdzie mi zapłacić za to, że patrzę na nią w ten sposób. Nie było już dziewięcioletniej córeczki. Była tylko Katy. Kobieta, której pragnę.

                                                        *
                                                    KATY

Byłam wściekła. Na siebie, na ojca, na Ninę. Na wszystko. Marzyłam by ten dzień już się skończył. Najbardziej przerażała mnie fala gorąca, którą czułam. Mimo swojej złości, nie mogłam temu zaprzeczyć, byłam podniecona. Wściekłość Lucasa nie zadziałała odrzucająco, wręcz przeciwnie. Myślałam o seksie. Chciałam uprawiać seks z własnym ojcem. Łzy obrzydzenia napłynęły mi do oczu.
- Dlaczego? – mój szept ociekał rozpaczą. Wzięłam się w garść, nie miałam czasu na załamanie. Musiałam udawać, że ze mną w porządku. W innym wypadku zarówno babcia jak i ojciec, dwie najważniejsze osoby w moim życiu, spostrzegą, że coś jest nie tak. Dostrzegą, że jestem wstrętna.
Dokładnie pięć minut później, ubrana w obcisły różowy sweterek i czarne rurki, wsiadłam do auta. Chciałam przeprosić swojego ojca po raz kolejny, jednak widząc zaciśniętą szczękę i złość w oczach, odpuściłam. W milczeniu jechaliśmy do apartamentu babci, jednak to nie była przyjemna cisza do jakiej przywykłam. Moje ręce lekko drżały, a do oczu znów napłynęły łzy. Tata musiał to zauważyć, ponieważ wyraz jego twarzy nieco złagodniał.
- Nie płacz – padły ciche słowa. Jego głos sprawił, że rozkleiłam się jeszcze bardziej. Tęskniłam za czasami, gdy mogła bezpiecznie wtulić się w jego ramiona.
- Przepraszam – załkałam. Wiedziałam, że nie zdawał sobie sprawy, iż przepraszam go za swoje pragnienie.
- Już w porządku... tylko przestań płakać – jednym ruchem zgarnął mnie w swoje silne ramiona. Moje serce waliło jak dzwon. Męski zapach jego ciała dotarł do mojego nosa. Wiedziałam, że to co czuje jest złe, jednak nie miałam siły, aby odepchnąć jego uścisk. Pozwoliłam, żeby trzymał mnie dopóki nie dojechaliśmy na miejsce. Wizyty u babci zawsze działały na mnie kojąco. Wiedziałam, że babcia Mery bezwarunkowo mnie kocha, że zrobi wszystko dla swojej wnuczki, dlatego mimo całej sytuacji na moje wargi wypłynął lekki uśmiech. Jadać w windą na samą górę czułam się już trochę lepiej. Moja babunia czekała na nas już w progu.
- Witaj babciu – szepnęłam jednocześnie wtulając się w jej ramiona.
- Witaj, skarbie! Moja piękna dziewczynka kończy dzisiaj dziewiętnaście lat... – zaczęła.
- Nie tylko nie to, przerabiałam to już z tatą, babciu!
- Chciałam tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham – Zrobiła niewinną minę, po czym wybuchła głośnym śmiechem. Wszyscy wiedzieliśmy, że chciała się rozczulić o wiele bardziej. – Nie martw się, dziecinko. Zaplanowałam na dzisiaj pizze, ciasto, scrabble i naszą czwórkę.
- Naprawdę?
- Oczywiście, twój ociec powiedział, że pewnie to najbardziej ci się spodoba.
- Och, dobrze mnie zna – odpowiedziałam ze śmiechem.
- To oczywiste, jest twoim ojcem. Jednak musisz wiedzieć, że nic nie powstrzymałoby mnie przed kupieniem ci prezentu.
- Babciu wiemy, że nawet Coco nie zdoła cię odwieść od kupowania prezentów – rzuciłam ze śmiechem. Chanel była dla babci jak mentorka, więc jeśli ona nie miała na nią wpływu, to nikt nie miał.
- Coco byłaby po mojej stronie – mruknęła babcia i ciągnąc mnie za rękę, ruszyła w kierunku dużego salonu. Jak zwykle mój wzrok powędrował do wielkiego obrazu, który wisiał na środkowej ściany. „Pocałunek” autorstwa Gustava Klimta. Oczywiście tylko kopia, ponieważ oryginał znajdował się w Belwederze. Mimo wszystko dzieło to było dumą babci.
- Dlaczego tak bardzo lubisz ten obraz, babciu?
- Nigdy wcześniej mnie o to nie pytałaś, chociaż zawsze wpatrywałaś się w ten obraz jak zaklęta – roześmiała się.
- Chyba dorastam – odpowiedziałam z wyszczerzonymi zębami.
- Oczywiście, wyrastasz na piękną i wspaniałą kobietę. A teraz siadaj na sofie i daj się porwać mojej opowieści. Lucas, ty też siadaj, zamiast stać w progu z tą swoją marsową miną.
- Tak jest – odpowiedzieliśmy równocześnie. Babcia potrafiła być straszna, kiedy chciała.
- Martha, bądź tak miła i przynieś tutaj wszystko. I nie zapomnij o szampanie – zawołała. Tym razem Mery skierowała swoje słowa do służącej.
- Oczywiście – ledwo udało nam się usłyszeć cichą odpowiedź.
- A więc, jeśli chodzi o obraz – przerwała, by ponownie chwycić mnie za rękę. – To stara historia.
- Opowiesz mi ją teraz?
- Babciu, nie jestem pewien, czy to odpowiedni czas – wtrącił się tata.
- Przecież jest już dorosła, Lucasie. Może posłuchać o wielkich namiętnościach swojej babci.
- O wielkich namiętnościach? – roześmiałam się. – Teraz to już na pewno muszę usłyszeć tę historię.
- Oczywiście, że tak. Od czego zaczniemy? Już wiem. Kiedy byłam kilka lat starsza od ciebie, pojechałam z rodzicami do Wiednia. Musieli przybyć na spotkanie ze sponsorami. Nie specjalnie cieszyłam się na ten wyjazd, ale dałam się przekonać, ponieważ bardzo chciałam zwiedzić Belweder.
- Już wtedy kochałaś sztukę? - przerwałam jej.
- Tak, dziecinko. Uwielbiałam sztukę odkąd skończyłam szesnaście lat.
- Chciałabym cię widzieć w tamtych czasach – rozmarzyłam się. – Ale teraz wracaj do opowieści, babciu. Obiecuję, że już ci nie przerwę.
- W porządku. Na czym to ja skończyłam? Ach, tak Belweder. Tak więc, drugiego dnia udało mi się ubłagać rodziców by puścili mnie samą. Oczywiście byłam pod wrażeniem, ogromny budynek, piękne ogrody... to było coś nadzwyczajnego! Cieszyłam się jak dziecko. Wszystko obejrzałam dokładnie. Po kilku godzinach zmęczyłam się ciągłym chodzeniem, więc przystanęłam na dłużej przy jednym z obrazów. Jak pewnie się domyślasz był to właśnie słynny „Pocałunek”. Chłonęłam swoimi oczami każdy skrawek obrazu, nie pamiętam nawet ile tak stałam i patrzyłam na dzieło Klimta, aż nie zobaczyłam , że ktoś przystanął obok mnie. Zaciekawiona odwróciłam głowę w kierunku mojego towarzysza i dosłownie zamarłam. Możesz mi wierzyć lub nie Katy, ale wpatrywałam się w najpiękniejsze błękitne oczy jakie kiedykolwiek widziałam – przerwała na chwilę by spojrzeć na mnie. Rozumiałam ją doskonale, ponieważ teraz sama znajdowałam się pod wpływem takich oczu. Oczu, które w tej chwili przewiercały mnie na wylot. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie, kochani! Wybaczcie, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale nie miałam takiej możliwości. Rozdział pojawia się dzisiaj, ale za to piątkowy będzie według planu! Mam nadzieję, że więcej nie będę miała takich problemów. Miłego czytania! XOXO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz