piątek, 15 lipca 2016

"Crazy love" - rozdział 8

                                                                           KATY

Nie wzięłam ze sobą niczego prócz małej torebki, w której trzymałam rzeczy pierwszej potrzeby. Po burzliwiej rozmowie przez telefon z Niną, kierowałam się właśnie do jej domu. Nie miałam daleko, jednak przez przytłaczające mnie uczucie rozpaczy, miałam wrażenie, że podróż dłuży się w nieskończoność. Odejście z domu, odejście od mężczyzny mojego życia kosztowało mnie całą silę woli. Z każdym krokiem, który oddalał mnie od Lucasa, umierałam w środku. Jednak nie miałam wyboru, nie mogłam zostać. Wbrew temu, co sądził Lucas, wiedziałam, że małżeństwo Astorów, jest małżeństwem tylko z nazwy. Mimo wszystko nie sądziłam, że Lucas mógłby pójść do innej kobiety. Myślałam, że jest wierny, że będzie wierny m n i e. Chociaż moje osądy nie miały większego sensu. Lucas nie był mój. Traktował mnie jak córkę, przynajmniej dopóki nie wykrzyczałam mu w twarz, że go nienawidzę. Chciałam być na niego wściekła, chciałam go nienawidzić i nie płakać, jednak nie mogłam. Prawda była taka, że miałam złamane serce. Zdrada Lucasa skrzywdziła mnie tak bardzo, że czułam jakby miażdżono każdą, pojedynczą kość w moim ciele. Nie miałam siły, aby wziąć się w garść. Wiedziałam, że przyjaciółka będzie na mnie zła, za to, że ta wyrwałam ją ze snu. Jednak wiedziałam również, że wybaczy mi w chwili,w której mnie ujrzy. Nie myliłam się.
- O Boże, kochanie co ci się stało? – usłyszałam nim zdążyłam wejść. Wiedziałam, że muszę wyglądać okropnie. Rozmazany makijaż, spuchnięte oczy i czerwona twarz zapewne wyglądały strasznie, lecz to nic w porównaniu z tym jak się czułam. Wiedziałam, że Nina czeka na wyjaśnienie, jednak kiedy znalazłyśmy się w jej pokoju, nie zdołała nic powiedzieć.
- Proszę cię... – szepnęłam. – Nie każ mi tego mówić dzisiaj.
- Dlaczego?
- Ponieważ wzięcie nawet najmniejszego oddechu wymaga całej mojej siły, ponieważ dzisiaj ból jest zbyt wielki.
- W porządku, mała. Nie musisz nic mówić. – Wzięła mnie w swoje ramiona i pozwoliła, aby płakała, dopóki nie skończyły się łzy. Nie wiedziałam jakim cudem udało mi się zasnąć, jednak kiedy obudziłam się po kilku godzinach snu, czułam się bardziej zmęczona niż wcześniej. Oczy ciągle były napuchnięte, a ból głowy niemal rozsadzał mi czaszkę. Zdziwiłam się bardzo, kiedy nie zastałam przyjaciółki w łóżku. Jako, że było wcześnie rano, spodziewałam się, że będzie jeszcze spać. Ta jednak wkroczyła do pokoju z dwoma kubkami gorącej czekolady. Musiała być na nogach już od jakiegoś czasu. Nina patrzyła na mnie łagodnie, jakbym była zranionym zwierzakiem, które zrobi sobie jeszcze większą krzywdę, jeśli się go spłoszy.
- Cześć, zrobiłam czekoladę. Nie mogłam spać przez całą noc, wciąż myślałam o tym, co mogło się stać i chyba wreszcie to załapałam. Ja wiem, Katy.
- Co wiesz? – zapytałam ciągle odrętwiała.
- Wiem, że chodzi o twojego.. O Lucasa.
- Co takiego? Ja... Nina, to nie tak – zaczęłam się jąkać.
- Nie rób tego Katy, nie okłamuj mnie. Wiem, że to on jest tym mężczyzną. Myślisz, że nie widziałam jak na niego patrzysz? Myślisz, że nie zorientowałam się, że jesteś w nim zakochana?
- O Boże. – Mimo iż wyczerpałam wszystkie łzy zeszłej nocy, znów zaczęłam szlochać.
- Ciii... Mała, przestań płakać. To nic, wszystko jest w porządku.
- Nic nie jest w porządku! – wrzasnęłam rozhisteryzowana. – On jest moim ojcem.
- Nie prawdziwym. Adoptował cię, Katy. Nie łączą was żadne więzy krwi.
- Wychowywał mnie od małego, jest moim prawnym opiekunem, traktował mnie jak własne dziecko – dla mnie to jest definicja ojcostwa.
- A jednak go kochasz. Jak mężczyznę, jakby był zakorzeniony w samym środku twojego serca.
- Skąd wiesz? – zapytałam cicho pochlipując.
- Widziałam to wcześniej, kiedy starałaś się z tym walczyć. Widzę to teraz, kiedy pęka ci serce. Powiedz mi, co się dzieje. Powiedz mi, Katy.
- Boję się.
- Czego?
- Boję się, że już nie będziesz chciała się ze mną przyjaźnić, kiedy zobaczysz jak bardzo jestem pokręcona. Boję się, że zapałasz do mnie wstrętem – wydusiłam po długiej chwili.
- To niemożliwe, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i zawsze będę przy tobie, a teraz mów – i powiedziałam. Zaczęłam od samego początku, kiedy pierwszy raz poczułam, że Lucas nie jest mi obojętny, a skończyła na zrelacjonowaniu jej ostatniej nocy.
- Jak ironicznie – podsumowałam ze zbolałym śmiechem. – Z okazji urodzin dostałam złamane serce. Cóż teraz już wiesz, jak bardzo jest ze mną nie tak.
- Nic nie jest z tobą nie tak, Katy. Nie wybieramy tego w kim się zakochamy. To miłość wybiera nas.
- W takim razie jej ocena sytuacji jest do dupy. Dlaczego akurat on?
- Może dlatego, że należycie do siebie. Po prostu odnaleźliście się w dziwnej chwili. Gdybyście spotkali się teraz, nic nie stałoby na przeszkodzie...
- On mnie nie kocha, nie tak – wyszeptałam, pocierając swój urodzinowy prezent.
- Tego nie wiem, Katy. Nie wiem, co mogłabym ci powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Wiem, że cała ta sytuacja jest beznadziejna.
- Co teraz zrobisz?
- Znajdę pracę, wyniosę się z domu i jakoś unieważnię papiery adopcyjne. Może poszukam swoim biologicznych rodziców...
- Nigdy cię nie interesowali – zauważyła, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Nie mam konkretnego planu, najpierw muszę porozmawiać z babcią. Muszę jej wszystko jakoś wyjaśnić. Niestety poleciała do Paryża i pewnie nie odbierze telefonu, dlatego trochę z tym poczekam.
- A co z Luc... – Nina nie zdążyła dokończyć, ponieważ usłyszała głośny dzwonek telefonu. Katy wstała i z wahaniem sięgnęła po telefon, odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła, że to numer domowy babci.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam, kochani! Na miły koniec dnia, a początek weekendu mam dla was nowy rozdział! Co prawda troszkę krótki (musicie mi wybaczyć, bo tygodniu rodzinnego wyjazdu, mój mężczyzna wreszcie do mnie wraca, więc muszę mu poświęcić trochę czasu :P).  Mogę wam zdradzić, że jeśli sądziliście, że akcja sięgnęła zenitu... to jesteście w dużym błędzie! To dopiero początek. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia po weekendzie! XOXO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz