Katy
Lata mijały, a ja wciąż była przy mojej nowej
rodzinie. Dzięki wsparciu taty i babci, z moich oczu niemal całkowicie zniknął
ten smutny blask, który tata dostrzegłem we mnie, gdy się pierwszy raz
zobaczyliśmy. Byłam najszczęśliwszą dziewczynką na świecie, mimo tego, że
musiałam kłamać na temat tego skąd pochodzę. Wiedziałam, że tata i babcia się
mnie nie wstydzą, że nie wstydzą się tego, iż jestem przybłędą. Jednak mama
była innego zdania. Mama, to słowo wciąż brzmi dla mnie obco. Bardzo
chciałabym, aby mamusia pokochała mnie, tak jak zrobił to tata. Niestety jest
inaczej, Jane zdaje się nie akceptować mojej obecności. Wiedziałam, że złości
się na mnie, po części dlatego, że tata poświęcał mi prawie swój cały czas.
Byłam jego małą, ulubioną dziewczynką. Zdetronizowałam królową domu. Tego nie
da się łatwo wybaczyć. Chciałam jej powiedzieć milion rzeczy, chciałam robić z
nią milion rzeczy. Pleść warkoczę, chodzić na zakupy, piec słodkości. Jednak
ona potrafiła być dla mnie miła tylko w obecności taty. Kiedy byłyśmy same, nie
była ostentacyjna w swoim działaniu, jednak zawsze dawała mi odczuć, że to nie
do końca mój dom, że łaskawie pozwolili mi wejść do swojej rodziny. To bolało i
wciąż boli. Mimo wszystko nie żałuję, że tutaj jestem. Tatuś jest cudowny, a
babcia Mery jest dla mnie czymś w rodzaju matki. Często odwiedzała nas lub my
ją. To z nią robiłam te wszystkie rzeczy, które chciałam robić z Jane. Babcia
uczyła mnie piec ciasteczek przy okazji opowiadając mi zabawne historie ze
swojej młodości. Traktowała mnie normalnie, za co byłam jej wdzięczna, ponieważ
nade wszystko potrzebowałam normalności i stabilizacji. Przez pierwsze lata
wciąż miałam koszmary związane z pobytem w domu dziecka i tym, co było
wcześniej. Często zdarzało mi się krzyczeć przez sen lub budzić ze słonymi
łzami w oczach. Pewnego wieczora, tatuś wrócił późno w nocy i usłyszał mój
szloch. Od tamtej pory spał ze mną. Zrezygnował z nocnych bankietów i długiego
pobytu w pracy. Tulił mnie i odganiał moje koszmary, aż całkiem nie zniknęły.
Byłam mu za to wdzięczna. Lucas Astor, mój tata. Dla jednych milioner, dla
innych skandalista. Dla mnie był bohaterem. Kimś wspanialszym, niż można sobie
wyobrażać. Czułam, że nie zasługuję na miłość i szczęście jakim mnie obdarzał,
jednak za nic w świecie nie chciałam tego stracić. A już z pewnością nie
chciałam, aby z jego oczu zniknęła duma. Przynosiłam ze szkoły same piątki, a
nauczyciele mnie uwielbiali. Towarzystwo i kręgi w jakich obracała się nasza
rodzina, również przyjęła mnie bardzo dobrze. Traktowali mnie łagodnie i miło.
Przynajmniej dopóki byłam mądrą, zabawną, uprzejmą i ładną córką Lucasa Astora.
Wiele elitarnych rodzin chciało dostać się do kręgu rodziny Astor i Johnson.
Czasami robili to nawet przeze mnie. Podsuwali mi pod nos swoje dzieci i mieli
nadzieje, że jeśli zapałam do nich sympatią, to szepnę o nich słówko tacie. Wszyscy
wiedzieli, że tata kocha mnie nad życie i, że zrobiłby dla mnie wszystko.
Irytowało mnie to, ponieważ nigdy nie wiedziałam, czy ktoś chce się ze mną
zaprzyjaźnić, czy tylko mnie wykorzystać. Jednym wyjątkiem była Nina. Jak na
ironie nasza przyjaźń zaczęła się od oznajmienia mi, że Nina nie chce być moją
przyjaciółką. Jej zdaniem byłam nudna. Byłam rozbawiona, ale przede wszystkim
wdzięczna za jej szczerość. W podziękowaniu wzięłam ją do swojego pokoju i
pokazałam moją kolekcje bajek i filmów Disneya, od tamtej pory stałyśmy się
najlepszymi przyjaciółkami. Odkąd miałam ją w swoim życiu czułam się kompletna.
Brakowało mi jedynie towarzystwa młodszych dzieci, ale liczyłam na to, że
pewnego dnia rodzice sprawią mi rodzeństwo. Mimo wszystko nie śmiałam narzekać
na swój los. Byłam teraz szczęśliwa, kochana, miałam najlepszą przyjaciółkę na
świcie i niczego mi nie brakowało. Czy życie mogłaby być jeszcze wspanialsze?
*
KILKA LAT PÓŹNIEJ
- Moja córka kończy dzisiaj dziewiętnaście lat, a ja
mam wrażenie jakby zaledwie wczoraj tuliła się do mnie podczas snu.
- Tato – warknęłam, chociaż w głębi ducha byłam
rozbawiona. – Przestań!
- Kiedy to prawda, przez kilka pierwszych lat po
adopcji, zasypiałaś dopiero, kiedy byłem przy tobie – zaśmiał się.
- To nie znaczy, że musisz wspominać to przy moich
każdych urodzinach!
- Dobrze, już dobrze. Wszystkiego najlepszego –
powiedział i wręczył mi prezent. Nie miałam pojęcie, co to może być, jednak
wiedziałam, że jak zawsze będzie czymś niezwykłym.
- Och, tato... To jest wspaniałe, dziękuję! –
wykrzyknęłam, kiedy ujrzała srebrny naszyjnik z małym, obsydianowym
diamencikiem. Marzyłam o takim od dawna.
- Pasuje do twoich włosów. Kiedy tylko go zobaczyłem,
pomyślałem o tobie.
- Jest naprawdę piękny, ale wiesz, że nie musiałeś aż
tyle wydawać.
- Nie codziennie kończy się dziewiętnaście lat.
- Mówisz tak o każdych moich urodzinach – roześmiałam
się. – Zapniesz mi go?
- Pewnie – powiedział i odsunął mi z karku długie
włosy. Moje ciało przeszyło niepokojący dreszcz, ale postanowiłam, że go
zignoruje. – Gotowe.
- Dziękuje – odwróciłam się w jego stronę. I
wiedziałam, że moje oczy są pełne radości.
- Wiedziałem, że będą pasować do twoich pięknych
włosów.
- Tato... moje włosy nie są nawet w połowie tak ładne
jak twoje.
- Mylisz się. Poza tym ty i babcia jesteście jedynymi
osobami, które chwalą moje włosy.
- Bo znamy się na rzeczy – powiedziałam z diabelskim
błyskiem w oku. – O której do niej jedziemy?
- O dwudziestej. Chciała urządzić na twoją cześć
przyjęcie na minimum sto osób. – W odpowiedzi na jego
słowa, strachliwie jęknęłam. – Nie martw się, przekonałem ją, że
urodziny w gronie rodzinnym, to lepszy pomysł.
- Całe szczęście – odetchnęłam. – A co z mamą?
- Znasz ją, jest bardzo zajęta, ale obiecała, że
postara się przyjść jak najszybciej – wiedziałam, że to oznacza, iż
prawdopodobnie nie pojawi się wcale. Zrobiło mi się trochę smutno, jednak nie
dałam tego po sobie poznać.
- W porządku. Spotkamy się przed domem dopiero o wpół
do dwudziestej, niedługo wychodzę.
- Pytasz, czy oznajmiasz? – użył naszego ulubionego
zwrotu, jednak był poważny.
- Tato, gdybyś zapomniał to jestem już pełnoletnia.
- Dopóki mieszkasz w moim domu...
- Obowiązują moje zasady – przerwałam mu. – Tak, tak,
wiem. Dzisiaj są moje urodziny, więc chce spędzić czas z moimi przyjaciółmi.
Pozwól mi.
- W porządku – westchnął, w większości przypadków, nie
potrafił mi odmawiać. – Tylko bądź ostrożna.
- Zawsze jestem. Idę się przebrać, a ty leć na
spotkanie, bo zaraz będziesz spóźniony.
- Racja. Do zobaczenia później.
- Do zobaczenia – Ucałowałam
go szybko w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Stałam przez dłuższą chwilę
przy uchylonych drzwiach i nasłuchiwałam odgłosów oddalających się kroków. Gdy
już miałam pewność, że ojciec wyszedł, rzuciłam się na łóżko i skuliłam swoje
drobne ciało czując, jak emocje wychodzą na światło dzienne. Moje serce waliło
jak oszalałe, a łzy mimowolnie zaczęły spływać mi po policzkach. Działo się ze
mną coś niedobrego. Kiedy ręce taty dotknęły mojego karku, poczułam
mrowienie w całym ciele. Do diabła, przecież on jest moim ojcem. Zastępczym,
ale jednak. Uratował mnie, zabrał z domu dziecka, dał dom i miłość. Jak mogę
czuć pragnienie?! Byłam zniesmaczona swoim zachowaniem i kierunkiem myśli,
jednak musiałam to przyznać. Od moich siedemnastych urodzin coś się zmieniło.
Mimo wszelkich starań przestałam patrzeć na swojego anioła stróża, jak na ojca.
Dla kobiety w moim wnętrzu Lucas Astor był najprzystojniejszym mężczyzną,
jakiego kiedykolwiek spotkała. Fakt, że był jej o piętnaście lat starszym ojcem
niczego nie zmieniał. Wiedziałam, że jeśli ktokolwiek dowie się o moim
zakazanym pragnieniu, o moich brudnych myślach i erotycznych snach, na pewno
pomyśli, że jestem obrzydliwa. Jak mogłabym nie być? Moje zdradzieckie ciało,
pragnęło własnego ojca. A Lucas nawet jeśli nie biologicznym, był moim ojcem.
Musiałam zrobić wszystko, aby pozbyć się tego uczucia. Nie mam innego wyjścia.
Nie zamierzałam kolejny raz stracić swojej rodziny. Z ciężkim sercem otarłam
łzy, pozbierałam swoją kontrolę do kupy i wstałam. Sięgnęłam po komórkę i
wybrała numer swojej najlepszej przyjaciółki. Nie
przyznawałam się do swoich uczuć nawet przy niej. Jedyne co wiedziała
Nina, to że był jakiś facet, o którym nie powinnam myśleć.
- Halo? – odezwał się zaspany głos.
- Przypominam ci, że za godzinę jesteśmy umówione na
imprezę u Scottów.
- Przecież pamiętam – Usłyszała
po drugiej stronie słuchawki głośne ziewnięcie.
- Właśnie słyszę. Nina dzisiaj musimy wyglądać
diabelsko seksownie.
- Coś się stało? – głos mojej przyjaciółki stał się
znacznie żywszy.
- Muszę o nim zapomnieć. Muszę wreszcie znaleźć sobie
jakiegoś faceta.
- Mówisz o Panie Ściśle Tajna Tajemnica – wcale nie
bawiło mnie, kiedy go tak nazywała.
- Tak i przestań go tak nazywać.
- Więc, kto to jest?
- Ktoś – powiedziałam twardo.
- Trudna z ciebie przeciwniczka, ale kocham cię,
dlatego ci pomogę. Wpadnij do mnie, wybiorę dla ciebie jakąś seksowną kieckę.
- A co złego jest w moich sukienkach?
- Proszę cię – westchnęła zdegustowana. – Są ładne,
ale my potrzebujemy czegoś z pazurem. Twoja sukienka musi mówić: weź mnie,
jestem twoja.
- Zwariowałaś – jednak mimo komentarza, na moich
ustach zagościł uśmiech. Nina zawsze potrafiła mnie rozweselić. – Będę za
piętnaście minut.
- Czekam – ton jej głosu był złowieszczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i mamy rozdział 2! Mam nadzieje, że teraz (po wprowadzeniu zmian), będzie wam się czytać już dużo lepiej. Powoli się rozkręca, mam nadzieje, że pokochacie tę historie równie mocno jak ja. Dajcie jej szanse, wiem, że temat jest nieco kontrowersyjny, ale z zaufanego źródła wiem, że historia jest pokierowana tak, aby nie była niesmaczna! :)
Następny rozdział w poniedziałek. Miłego weekendu, kochani! XOXO
Następny rozdział w poniedziałek. Miłego weekendu, kochani! XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz