wtorek, 16 sierpnia 2016

Panel informcyjny

 Dam*dara*dam! Witam w pierwszej odsłonie Panelu informacyjnego. Możecie się spodziewać, że w każdym poście o takiej nazwie będzie się znajdować jakaś pikantna informacja, która może komuś poprawić humor. Dzisiejszy post będzie dotyczyć niesamowitego konkursu.
Jednak z racji tego właśnie konkursu przez kilka dni będzie tutaj cichutko, ale o tym zaraz. Najpierw szczegóły konkursu. 


WAKACJE Z FEERIĄ YOUNG - Wakacyjny konkurs 

Na pewno dobrze znacie książki Feeri, prawda? Są to takie niezpomnianie tytuły jak: seria Wodospady cienie – C.C. Hunter, seria DIMILY – Estelle Maskame, Chłopak na zastępstwo – Kasie West i wiele innych dobrych książek. A teraz na czym polega zadanie konkursowe?


„Wakacyjne opowiadanie z bohaterką lub bohaterem powieści wydanej przez Feerię Young. Magia, wilkołaki, czarownie... Dystopia i mroczne potyczki, czy może jednak wakacyjna miłość i happy end? To, co wydarzy się w te wakacje zależy teraz tylko i wyłącznie do Ciebie!
Wyobraź sobie, że pakujesz się właśnie na wakacje, które planowałaś/planowałeś skrupulatnie przez ostatni rok. Oczywiście połowa zawartości Twojej walizki to książki, ale... w ostatniej chwili okazuje się, że będziesz miała/miał towarzystwo! Kto to będzie? To także zależy tylko od Twojej wyobraźni!

Napisz wakacyjne opowiadanie.
Bohaterowie: Ty i jeden dowolnie wybrany bohater/bohaterka z książki wydanej przez Feerię Young. Może to być bohater pierwszoplanowy lub drugoplanowy. Możesz wybierać zarówno spośród nowości wydawniczych jak i ze starszych pozycji.
Wybierzcie się na wakacje, a Ty spisz wasze przygody w formie opowiadania. Ważne, aby sporo się działo! Opublikuj opowiadanie na swoim blogu. Mile widziane: zaskakujące zwroty akcji, dialogi i happy end, bo przecież dobrze jest mile wspominać wakacje. BRAK LIMITU ZNAKÓW!„

Zasady:

1. Opublikuj opowiadanie na swoim blogu pomiędzy 22 lipca a 21 sierpnia
2. Link należy przesłać na adres: promocja@wydawnictwojk.pl
3. Pod opowiadaniem muszą znaleźć się:
- link do panpage'a Feeria Young (klik)
- link do wydarzenia na Facebooku „Wakacje z Feerią Young” (klik)
- opis #wakacjezfeeriayoung
- grafika propocyjna do pobrania (klik)

Kryteria oceny:
- oryginalność pomysłu
- jakoś tekstu
- spełnienie warunków (punkty poniżej)

Dodatkowe punkty:
- promocja wydarzenia i konkursu w posiadanych social mediach
- zamieszczenie przygotowanej grafiki (zdjęcia w tle) na swoim fanpage'u na czas trwania akcji + link do wydarzenia
- przypomnienie na swoim blogu i kanał social media napisanych wcześniej recenzji książek wydanych przez Feerię Young
- aktywizowanie swoich fanów na fanpage'u do udziału w wydarzeniach „Wakacje z Feerią Young”

UWAGA! Przed przystąpieniem do konkursu należy zapoznać się z regulaminem! (klik)

Wyniki: najpóźniej 31 sierpnia
A teraz coś na co wszyscy czekacie, czyli nagrody! A są niesamowite!


1 miejsce – bon o wartości 500 pln
2 miejsce – bon o wartości 200 pln
3 miejsce – bon o wartości 100 pln
Wyróżnienia: 3 x torba Ferii Young + zakładka do książki

* bon za zakupy do wybranej sieci: Empik, Zara, Reserved, H&M, Rossmann, S
e
phora, Orsay.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak widzicie nagrody są zacne dlatego sama postanowiłam wziąć udział w konkursie. Z tego powodu przez najbliższy tydzień na blogu – prawdopodobnie – nie będą pojawiać się posty z moim opowiadaniem. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Muszę popracować nad opowiadaniem na konkurs. Chyba rozumiecie? :)
Liczę na to, że kiedy dodam opowiadanie na konkurs napiszcie mi, co sądzicie i co mogłabym ewentualnie zmienić. Zachęcam Was do udziału w konkursie, niestety, ale konkurs jest tylko dla bloggerów, jednak w wydarzeniu znajdą się także konkursy dla uczestników nie posiadających bloga. Widzimy się niebawem, mam nadzieję, że wena będzie mi służyć i szybko się zobaczymy! Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam, a jeśli tak – życzę powodzenia! Pozdrawiam serdecznie! XOXO   

środa, 10 sierpnia 2016

"Crazy love" - rozdział 12

                                                           KATY

Spotkanie z wujkiem Alexem wytrąciło mnie z równowagi, jednak nie na długo. Około godziny piętnastej przypomniałam sobie, że czeka mnie spotkanie z tajemniczym nieznajomym. Ze stresu niemal zrezygnowałam. Wiedziałam, że Lucas nie byłby zadowolony, gdyby dowiedział się o tym co planuję. I właśnie dlatego zdecydowałam się pójść. Wyszykowałam się dosyć szybko, ponieważ wcale nie starałam się wyglądać ładnie. Do ponownego spotkania ze złodziejem mojego telefonu została mi jeszcze nieco ponad godzina, dlatego z braku zajęcia sięgnęłam po jego telefon. Nie miał założonego hasła, co bardzo mnie zdziwiło. Nie byłam jednak osobą, która szpera innym po wiadomościach, dlatego weszłam jedynie w galerię. Poprzedniego dnia przez nadmiar emocji nie przyjrzałam mu się za dobrze. Dopiero teraz zobaczyłam go w pełniej krasie, choć wiedziałam, że na żywo robi o wiele większe wrażenie. Miał ciemne, gęste włosy i postawioną grzywkę, jasne oczy i silnie zarysowaną krawędź szczęki. Był przystojny, diabelnie przystojny. A umięśnione ciało tylko potęgowało jego atrakcyjność. Jestem pewna, że był łamaczem serc, a sądząc po zdjęciach, złamał ich już całkiem sporo. Wywnioskowałam również, że lubi szybkie auta i motory. Ma także zespół, a sam gra na gitarze elektrycznej. Ostatni album należał do jego siostry, a przynajmniej tak przypuszczałam. Miała taki sam kolor włosów oraz oczu i była piękna. Była raczej w moim wieku, niż brata, a jej szeroki uśmiech niemal na każdym zdjęciu, dawał wrażenie że jest osobą niezwykle ciepłą. Kiedy nie miałam już zbyt dużo czasu wróciło zdenerwowanie. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tym obcym dla mnie człowieku. Miałam jednak dziwnie wrażenie, że nie muszę się go obawiać. Z ociąganiem ruszyłam na miejsce spotkania, zasłaniając się jego telefonem jakby był tarczą. Myślałam, a może i nawet miałam nadzieję, że się nie pojawi. Jednocześnie nie mogłam pozbyć się dziwnego uczucia ekscytacji, kiedy zobaczyłam jego sylwetkę opartą o ścianę kawiarni. Stał niedbale, a jednak prezentował się lepiej niż większość ludzi. Zauważyłam, że w ręku trzymał mój telefon i szczerze się ucieszyłam. Nie lubiłam rozstawać się z rzeczami, do których byłam przyzwyczajona. Nie lubiłam też gdy ktoś obcy wkraczał w moją przestrzeń. Dlatego, kiedy podchodzę do niego rzucam ostro:
- Jeśli nie oddasz mi telefonu czekają cię duże kłopoty. – Na jego wargach ukazuje się seksowny, a zarazem czarujący uśmiech.
- Mi też miło cię wiedzieć ponownie, telefonku.
- Nie nazywaj mnie tak. I proszę oddaj mi telefon – mówię cicho, gdyż nie chce robić sceny.
- Najpierw musisz na niego zapracować.
- Słucham? – zastygłam w niedowierzaniu.
- Musisz ze mną pójść w kilka miejsc i dobrze się bawić, aż do północy, kopciuszku. Wtedy i tylko wtedy odzyskasz swój telefon.
- Mogę też oskarżyć cię o kradzież – wypalam.
- Nie sądzę. Masz mój telefon, jak się z tego wytłumaczysz? Zapewniam cię, że jestem lepszym aktorem.
- Ty... ty... masz tupet! Jeśli to twoja próba flirtu, to jest do bani! - Tym razem nie obchodzi mnie czy ktoś nas usłyszy. Czuję jak moja twarz nieco czerwienieje ze złości, a on już po chwili staję tylko kilka centymetrów ode mnie.
- Nie pochlebiaj sobie, telefonku. Nie jesteś w moim typie.
- Świetnie – rzucam wściekle. – Więc oddaj mi telefon, ja zwrócę ci twój i zapomnimy o sprawie.
- Tak, cóż... to się nie stanie, dopóki nie pójdziesz ze mną.
- Nie chce z tobą nigdzie iść, po pierwsze w ogóle się nie znamy, a po drugie jesteś dupkiem.
- Dlaczego? Bo powiedziałem ci, że mi się nie podobasz? Utemperowałem tym twoje ego?
- Ja nie... nie to miałam na myśli! – Rumienię się.
- Czyżby? – Jego wzrok jest magnetyczny, nie pozwala mi się uwolnić. – Kłamałem, telfonku. Podobasz mi się, podobasz mi się jak cholera. Tak bardzo, że mógłbym zacałować cię na śmierć przy tej ścianie.
- Co takiego...? – W mojej głowie panuję zupełna pustka, jego słowa są dla mnie całkowitym zaskoczeniem.
- Podobasz mi się, Katy. Jednak nie sądzę, abyś była dziewczyną, która poleci na takie słowa. Wiem, że nie jesteś pierwszą lepszą i uwielbiam to w tobie. Na ten czas mam dosyć łatwych dziewczyn. Potrzebuję tylko towarzysza przygody – mówi i brzmi na bardzo poważnego.
- A co jeśli nie będę chciała nim być?
- Nie odzyskasz telefonu – Na jego twarzy ponownie pojawia się uśmiech.
- W porządku – odpowiadam. Moje słowa zaskakują nawet mnie. O to ja Katy Astor, dziewczyna która nigdy nie podejmuje ryzyka. Dziewczyna, która zawsze słucha swojego t a t y. Tym razem stawiam na szaleństwo, tym razem mam ochotę przekonać się, co może się zdarzyć, jeśli zaufam temu głębokiemu spojrzeniu.
- W takim razie Katy Astor, przygotuj się na noc swojego życia.
- Skąd wiesz jak się nazywam? – Ostanie chwile mojej niepewności krążą wśród nas.
- Powiem ci później. – Ciepły wieczór rozjaśnia się, kiedy słyszę jego śmiech. A potem chwyta mnie za rękę i ciągnie w kierunku przygody.  


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ta-dam! Kolejny rozdział przed wami. Jak widzicie zaczynają się pojawiać nowi bohaterowie, mam nadzieję, że pokochacie ich tak samo jak ja. No przynajmniej większość! :)

Liczę na to, że rozdział Wam się spodoba. Do zobaczenia w piątek, kochani! XOXO

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

"Crazy love" - rozdział specjalny - moi bohaterowie

Dzisiaj znów nie mam za dużo czasu, ale nie chciałam, abyście znów nie dostali rozdziału, dlatego też dzisiejszy wpis będzie nieco inny. :)

Dzisiaj przedstawię Wam moje wyobrażenie bohaterów opowiadania Crazy love, wraz z krótkimi opisami. Mam nadzieje, że Wam się spodoba, że nie zawiedziecie się moim wyborem. Będę wdzięczna za Wasze opinie o bohaterach. Śmiało możecie również dodawać własne propozycje! Zapraszam do lektury, dziś tak bardziej obrazkowej! :)

                                                                **************

Katy Astor (Chloe Cambell) - gówna bohaterka, która pojawia się już w prologu. Została adoptowana przez Lucasa Astora. Nie wiemy w jak znalazła się w sierocińcu. Jednakże losy jej prawdziwej rodziny zostaną przedstawione. Lat dziewiętnaście, zakochana w swoim adopcyjnym ojcu, którego kocha ponad wszystko. Jednak Lucas nie będzie jednym mężczyzną, dla którego jej serce zabije szybciej. Uwielbia swoją babcię oraz przyjaciółkę Nine. 




Lucas Astor - żonaty, przystojny, milioner, lat trzydzieści cztery, w przeszłości nie stronił od kobiet, jednak gdy zakochał się w swojej adoptowanej córce, opanował się. Ma wielu wrogów, którzy spróbują zniszczyć jego szczęście. Poza Katy ufa jedynie babci Mery oraz swojemu najlepszemu przyjacielowi - Alexowi. 





Mery Astor - przebojowa kobieta, która mimo swojego wieku ma wiele siły. Uwielbia Coco Chanell, zakupy, sztukę, podróże, a przede wszystkim swojego wnuka Lucasa i jego córkę Katy. 




Alexander - najlepszy przyjaciel Lucasa, dla Katy jest jak wujek. Można mu ufać. Razem z Lucasem prowadzi firmę. Zmienia kobiety tak często jak skarpety. 





Jane Astor - żona Lucasa, przybrana matka Katy. Kobieta zimna, wyrachowana i obojętna. Gotowa zrobić wszystko, aby osiągnąć swój cel. 




Nina - najlepsza przyjaciółka Katy, spróbuję wprowadzić sporo zamieszania w życiu Alexa. 



  
                                                      ****
POSTACIE DODATKOWE, KTÓRE ZACZNĄ POJAWIAĆ SIĘ W OPOWIADANIU.

Aaraon Johnson - tajemniczy, zabawny, utalentowany, bogaty, przystojny młodzieniec, który mocno namiesza w życiu Katy i Lucasa. Jednym członkiem rodziny jakiego kocha i szanuję jest jego siostra. 





Laurel Johnson - siostra Aaraona, później dobra przyjaciółka Katy i Niny. 



Misty Rodd - tajemnicza dziewczyna z obsesją na punkcie Aaraona. Jest szalona i gotowa na wszystko. 



                                                                           

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Tym specjalnym rozdziałem zdradziłam wam wiele, choć tak naprawdę niewiele. Aby dowiedzieć się reszty będzie musieli zostać ze mną. Obiecuję Wam, że niedługo będzie tu dużo emocji i zwrotów akcji. Piszcie, co myślicie i do zobaczenia w  środę!

Ps. Planuję wrzucać dla Was rozdziały specjalne co jakiś czas. Pozdrawiam! XOXO

piątek, 5 sierpnia 2016

"Crazy love" - rozdział 11

                                                                   KATY

- Wujku Alexie, co ty tutaj robisz? Wystraszyłeś mnie!
- Nie opowiedziałaś na wiadomość – mówi jakby to wszystko wyjaśniało.
- Byłam zajęta.
- Twój ojciec się martwił.
- Mój ojciec mógł pofatygować się osobiście – wyrywa mi się, nim zdążę pomyśleć nad tym, co mówię.
- Lucas wyleciał do Miami wczoraj w nocy. Powinien wrócić za jakiś tydzień, jeśli wszystko wyjedzie po jego myśli.
- Rozumiem – mruczę sucho. – Jeśli to wszystko to mam kilka spraw...
- Katy!
- Słucham?
- Przestań zachowywać się jak dziecko. Zawsze byliśmy ze sobą blisko, nic się nie zmieniło.
- Gówno prawda. Wszystko się zmieniło – Odpycham się od blatu i próbuję wyminąć górującą nade mną postać. Wujek Alex nie pozwala mi na to. Łapię mnie za łokieć i gniewnie wpatruję się w moje oczy, szukając oznak czegoś, co było dla mnie niejasne.
- Po pierwsze dziewczyna o twojej pozycji... – Zmienia zdanie i zaczyna jeszcze raz. – Młoda dama nie powinna używać takiego języka. A po drugie musisz pogodzić się ze swoim ojcem. On i Jane nie mają problemu z takim postępowaniem.
- Z pewnością – prycham i staram się zanurzyć w swoim gniewie. Nie chcę, aby ponowne wspomnienie o zdradzie Lucasa doprowadziło mnie do płaczu.
- Musisz zrozumieć, to sprawy dorosłych. To sprawy między nimi.
- Och, oczywiście, że rozumiem. Moim rodzice dla zabawy pieprzą się z innymi ludźmi. Gdyż jak to stwierdził Lucas, tak jest wygodnie – słyszę jak Alex głębiej wciąga powietrze.
- Ostatni raz nazwałaś go Lucasem tydzień po adopcji. Potem już zawsze mówiłaś do niego „tato”.
- Cóż jak mówiłam wszystko się zmieniło. Poprosiłabym cię o pomoc w unieważnieniu adopcji i odszukaniu moich prawdziwych rodziców, ale wiem, że się nie zgodzisz.
- Lucas urwałby mi jaja, a poza tym, tutaj jest twój dom.
- Już nie – szepczę zrezygnowana i powoli odrywam jego palce od mojego łokcia, a on pozwala mi na to. – Nie chcę więcej o tym rozmawiać.
- Dam ci spokój, jeśli obiecasz, że nie zrobisz żadnych głupot. I musisz porozmawiać z Lucasem.
- Przemyślę to – mówię, aby dał mi spokój.
- W razie kłopotów dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy.
- Wiem, wujku Alexie. Wiem, że mogę na ciebie liczyć. Jednak teraz jedyne czego chcę, czego potrzebuję, to samotność.
- Niech będzie – odpowiada, choć wyraźnie nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw. Przez chwilę odczuwam radość na myśl o tym, że nie tylko ja cierpię z powodu tej sytuacji. Mimo tego, że moja myśl zakiełkowała tylko na sekundę, rumieniec wstydu zaczął palić moje policzki.
- Do zobaczenia później – Kiedy tylko słowa opuszczają moje usta, czym prędzej uciekam do swojego pokoju. Nie nasłuchuję, aby sprawdzić czy już go nie ma. Niemal natychmiast biegnę do mojej komody po DVD z Wirującym seksem. Liczę na to, że mój ulubiony film pomorze mi choćby w małym stopniu.
                                      
                                                              *

                                                       LUCAS

  Kiedy w końcu dotarłem do hotelu była druga w nocy. Przez gadatliwych turystów i płaczące dzieci nie mogłem odpocząć w samolocie. Dlatego, gdy opadłem na wygodny materac niemal natychmiast porwał mnie sen. Na moje szczęście męczące mnie sny tym razem zostały w krainie cieni. Noc minęła mi spokojnie, a obudziłem się dopiero o trzynastej. Byłem wdzięczny za to, że nikt mnie nie obudził. Po ostatnich wydarzeniach musiałem odzyskać mnóstwo siły. Miałem ochotę zostać w łóżku jeszcze jakiś czas, ale uświadomiłem sobie, że do mojego spotkania z przedstawicielami z Miami zostało nieco ponad dwie godziny. Starałem się więc jak najszybciej ogarnąć i nie wracać myślami do problemów z Katy. Dzięki Alexowi wiedziałem, że jest bezpieczna w domu, jednak wiedziałem, że nie zmieniła zdania. Była na to zbyt uparta. Zupełnie tak jak ja. Byłem zdeterminowany, aby nie dać jej odejść. Jednakże wiedziałem, że oboje teraz potrzebujemy czasu. Dlatego właśnie musiałem znaleźć się ponad dwa tysiące kilometrów od niej. Gdybym został na pewno zrobiłbym coś głupiego, co pogorszyłoby tylko sprawę. Musiałem ochłonąć, przemyśleć wszystko na spokojnie i opracować taktykę, która znów zbliży mnie do Katy. Zawsze dostawałem to czego chciałem i tym razem nie będzie inaczej. Szykuj się na wojnę Katy Astor, ponieważ już zawsze będziesz moja.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


I oto jest kolejny rozdział! Pojawił się tak wcześnie, ponieważ jak wspominałam urwanie głowy z rodziną nie pozwala mi na późne pisanie. Mam nadzieje, że się Wam spodoba. Co prawda to jeden ze spokojniejszych rozdziałów, ale już niedługo to się zmieni. Dojdą nowi bohaterowie, nowe historie i zdecydowanie dużo nowych, silnych emocji!
Do zobaczenia po weekendzie, kochani. XOXO

środa, 3 sierpnia 2016

"Crazy love" - rozdział 10

                                                 KATY

- Jak to zabrał ci telefon? – pyta Nina.
- Po prostu. Wyjął mi go z ręki, po czym oddał mi swój i uciekł. Powiedział, że odda mi go jutro w tym samym miejscu.
- Ach, więc nie jest tak źle.
- Nie jest tak źle? Przecież to może być jakiś świr! – Wybucham.
- Dlaczego zakładasz od razu najgorsze? Może nie miał kasy na koncie, a musiał pilnie zadzwonić – moja przyjaciółka zaczyna się histerycznie śmiać.
- To nie jest śmieszne – mimo moich słów śmieję się bezgłośnie, aby nie dać jej satysfakcji.
- Pozostała jeszcze jedna kwestia... Czy nasz złodziej był przystojny?
- Nina...
- No mów! Wyglądał bardziej jak nasi znajomi, czy jak Joe z podstawówki?
- Nina jesteś okropna – rzucam. – Był przystojny, nawet bardzo, ale co to ma do rzeczy?
- Musisz się z nim spotkać.
- Słucham? A gdyby był brzydki to odradzałabyś mi to spotkanie?
- Być może – oczami wyobraźni widzę jej figlarny uśmiech.
- Czasami jesteś taka płytka.
- Wiem, niezła ze mnie zdzira – cmoka jak małe dziecko. – Tak czy siak, musisz odzyskać telefon, a to wymaga spotkania się z tym bezczelnym złodziejem.
- Wiem – wzdycham głośno. – Ma nadzieję, że nie okażę się uciekinierem z wariatkowo i że nie posieka mojego ciała na drobne kawałeczki.
- Zdecydowanie oglądasz za dużo horrorów, mała. Przykro mi, że nie mogę iść z tobą, ale wiesz jaka jest mama. Nikomu nie pozwoli się urwać z rodzinnego spotkania.
- Wiem, wiem. Lepiej nie stawać na drodze Kristen. Zadzwonię do ciebie, kiedy już odzyskam telefon.
- I wszystko mi opowiesz!
- I wszystko ci opowiem – potwierdzam, ponieważ wiem, że inaczej nie da mi spokoju. – Do później.
- Trzymaj się dzielnie, mała – mówi i rozłącza się. Przez kilka godzin moja głowa pracowała na pełnych obrotach. Analizowałam tę niecodzienną sytuację ciągle i od nowa. Jednak wciąż zastanawiałam się nad zachowaniem nieznajomego. Widziałam jedno, był mi winien wyjaśnienia i spore przeprosiny. Mimo wszystko odczuwałam małą wdzięczność, dzięki tej zwariowanej sytuacji nie miałam czasu myśleć o Lucasie i o tym, co się wydarzyło kilkanaście godzin temu. Wróciłam do domu i jedyne na co miałam ochotę to sen. W moim pokoju panował nienaganny porządek, jednak wszystkie zdjęcia zniknęły z komody. Nie miałam jednak siły na zastanawianie się, co się z nimi stało. Z chwilą, gdy przyłożyłam głowę do poduszki, zasnęłam. Mimo mojego zmęczenia noc była ciężka. Co chwilę śniły mi się koszmary, przez które obudziłam się cała spocona. Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina dziesiąta, co oznaczało, że pora zebrać się do kupy. Zeszłam do kuchni, ubrana jedynie w majteczki i za dużą bluzkę. Chciałam napić się zimnego mleka, kiedy zauważyłam, że na blacie stoi kubek parującej kawy. Ktoś był w moim domu. Przez moje ciało przebiegły dreszcze strachu.
- Katy – usłyszałam. Odwróciłam się powoli i zamarłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie! Wiem, że rozdział miał być dłuższy, ale zjazd rodzinny zabiera mi mój wolny czas. Postaram się na piątek złożyć coś dłuższego i bardzo ciekawego. Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia Zaczytani. XOXO

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

"Crazy love" - rozdział 9

                                                       KATY 

- Coś się stało? - zapytała Nina, kiedy wróciłam po kilkuminutowej rozmowie.
- Nie, wszystko w porządku. Babcia dotarła bezpiecznie do Paryża.
- To świetnie.
- Owszem - potwierdziłam nieco smutno. Cieszyłam się, że u babci wszystko gra, jednak rana w moim wnętrzu z każdą minutą powiększała się jeszcze bardziej. Mimo tego musiałam się pozbierać.
- Więc co chcesz teraz zrobić?
- Muszę wrócić do domu po jakieś rzeczy, a potem zatrzymam się u babci. Nie chcę cię obciążać swoją obecnością.
- Nie gadaj głupot, możesz tu zostać jak długo chcesz.
- Wiem. Dziękuje - powiedziałam przełykając kolejne łzy. - Ale muszę wziąć się w garść. Przemyśleć, co dalej. Potrzebuję być teraz sama.
- Rozumiem - Nina przytuliła mnie mocno i odprowadziła do drzwi. - Zadzwoń później, nie chce musieć się o ciebie martwić, zrozumiano?
- Tak jest - obdarowałam ją nieśmiałym uśmiechem. Kierowałam się w stronę domu babci, mając nadzieję, że wkrótce znajdę rozwiązanie moich problemów. Gdy spojrzałam na telefon od razu moje spojrzenie poleciało w kierunku jego magnetycznych oczu. Na tapecie wyglądaliśmy na tak szczęśliwych, że prawdopodobnie nie obeszło by nas, że właśnie wali się świat. Mimowolnie do moich oczu napłynęły nowe łzy. Miałam już tego dosyć, nie chciałam płakać i użalać się nad sobą. Musiałam wziąć się w garść. Miałam już świadomość tego, że jedna chwila może zupełnie zmienić życie. Tym razem nauczyłam się, że niekoniecznie nasze życie musi zmienić się na lepsze. Tym razem nowe uczcie wypełniło mnie od środka. Gniewnie ścierałam swoje łzy i zabrałam się za usuwanie zdjęć, które niosły ze sobą wszystkie wspomnienia. Nie doszłam jednak nawet do trzeciego, kiedy nadeszła nowa wiadomość. Nieco się zdziwiłam widząc na wyświetlaczu numer wujka Alexa. Otworzyłam wiadomość i nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.
"Twój ojciec musiał wyjechać w ważnych, biznesowych sprawach. Nie będzie go w domu przez jakiś czas. Kazał Ci przekazać, że masz wrócić do domu i zachowywać się jak odpowiedzialna i dorosła osoba. Przelał na twoją kartę pięć tysięcy dolarów. To powinno wystarczyć, gdyby jednak nie, możesz korzystać z jego kart. Dzwoń w razie potrzeby. Wujek A."
Mój gniew osiągnął punkt kulminacyjny. Patrzyłam na telefon i dosłownie przeklinałam na wszystko, co możliwe. Miałam ochotę dać im w twarz. W głowie nawet widziałam jak moja ręka robi się czerwona od siły uderzenia. Mając oczy wciąż skierowane na telefon poczułam, że zderzam się z czymś twardym.
- Ostrożnie telefonku - usłyszałam, a potem podniosłam oczy. Czymś twardym, okazała się być umięśniona klata chłopka, który na oko mógł być ode mnie starszy o trzy-cztery lata. Moje łzy gniewu i smutku łączyły się ze sobą na moich policzkach. Niestety nieznajomy zauważył to. Jego ręka, raczej odruchowo powędrowała do mojej twarzy i starła słony płyn. Wstrzymałam oddech na ten intymny gest, ale  z jakiegoś nieznanego mi powodu, nie odtrąciłam jego ręki. Po chwili wyjął z uszu jedną słuchawkę, a mnie dobiegł dźwięk znajomej piosenki, której jednak nie mogłam rozpoznać. - Jestem zadania, że piękne kobiety nie powinny płakać, tak więc jeśli płaczesz przez ten telefon, będę musiał go skonfiskować.
- Słucham? - wybełkotałam ciągle oszołomiona.
- Przykro mi, ale nie zostawiłaś mi wyboru - z uśmiech na twarzy zabrał mój telefon i nim zdążyłam zareagować schował go do kieszeni. Następnie złapał za swój i wsunął mi do ręki. - To na wypadek, gdybyś myślała, że jestem złodziejem. Nie jestem. Teraz jesteśmy kwita. A telefon oddam ci jutro w tym samym miejscu, jeśli ci na nim zależy, zobaczymy się tu o siedemnastej. Dzisiaj powinnaś zrobić sobie przerwę. 
- Czyś ty zwariował? - zapytałam go, ale on tylko kolejny raz się uśmiechnął i wymijając mnie pobiegł przed siebie. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, a już zniknął za rogiem. - Co, do cholery?! Postradałeś zmysły? Oddaj mój telefon. - Moje krzyki nie zrobiły na nim wrażenia, ponieważ się nie wrócił. Analizując tę zwariowaną sytuację ruszyłam w kierunku domu, chwilo zapominając o moich problemach. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obiecałam, że od sierpnia wracamy do akcji i słowa dotrzymałam. Niestety czas mnie gonił, dlatego rozdział jest nieco krótszy. Postaram się w środę dodać coś dłuższego. Mam nadzieje, że miło będzie Wam się czytać i, że spodoba Wam się nowy bohater, którego już wkrótce poznacie. :D
Rozdział dedykuję dwóm osobom:

Monice, za to że ciągle czeka i pisze piękne listy. <3
Oraz Izie, za to że jest po prostu cudowna. <3
Uwielbiam was, dziewczyny!

Do zobaczenia w środę, kochani! XOXO

sobota, 30 lipca 2016

Garść informacji! :)

Witajcie moi mili Czytelnicy! :)

Jak widzie na blogu pojawił się mały zastój, ale niestety miałam bardzo dużo pracy i obowiązków, które nie pozwalały mi się nawet porządnie wyspać, a co dopiero coś napisać. Jednakże blog działa i będzie dział. Od sierpnia, czyli w poniedziałek znów ruszamy z regularnymi postami. Mam nadzieję,  że mi wybaczycie!
Mniej więcej w połowie sierpnia czeka nas mały dodatek, który jednak nie będzie miał nic wspólnego z opowiadaniem Crazy love. Biorę udział w konkursie, który będzie wymagał napisania opowiadania. Zostawię wam kila dni... i będę wdzięczna za każdą sugestię lub propozycje zmiany na lepsze. Nagrody są bardzo atrakcyjne, ale o samym konkursie opowiem wam za jakiś czas w osobnym poście. :)

Miłego weekendu, kochani. Do "napisania" w poniedziałek! XOXO

piątek, 15 lipca 2016

"Crazy love" - rozdział 8

                                                                           KATY

Nie wzięłam ze sobą niczego prócz małej torebki, w której trzymałam rzeczy pierwszej potrzeby. Po burzliwiej rozmowie przez telefon z Niną, kierowałam się właśnie do jej domu. Nie miałam daleko, jednak przez przytłaczające mnie uczucie rozpaczy, miałam wrażenie, że podróż dłuży się w nieskończoność. Odejście z domu, odejście od mężczyzny mojego życia kosztowało mnie całą silę woli. Z każdym krokiem, który oddalał mnie od Lucasa, umierałam w środku. Jednak nie miałam wyboru, nie mogłam zostać. Wbrew temu, co sądził Lucas, wiedziałam, że małżeństwo Astorów, jest małżeństwem tylko z nazwy. Mimo wszystko nie sądziłam, że Lucas mógłby pójść do innej kobiety. Myślałam, że jest wierny, że będzie wierny m n i e. Chociaż moje osądy nie miały większego sensu. Lucas nie był mój. Traktował mnie jak córkę, przynajmniej dopóki nie wykrzyczałam mu w twarz, że go nienawidzę. Chciałam być na niego wściekła, chciałam go nienawidzić i nie płakać, jednak nie mogłam. Prawda była taka, że miałam złamane serce. Zdrada Lucasa skrzywdziła mnie tak bardzo, że czułam jakby miażdżono każdą, pojedynczą kość w moim ciele. Nie miałam siły, aby wziąć się w garść. Wiedziałam, że przyjaciółka będzie na mnie zła, za to, że ta wyrwałam ją ze snu. Jednak wiedziałam również, że wybaczy mi w chwili,w której mnie ujrzy. Nie myliłam się.
- O Boże, kochanie co ci się stało? – usłyszałam nim zdążyłam wejść. Wiedziałam, że muszę wyglądać okropnie. Rozmazany makijaż, spuchnięte oczy i czerwona twarz zapewne wyglądały strasznie, lecz to nic w porównaniu z tym jak się czułam. Wiedziałam, że Nina czeka na wyjaśnienie, jednak kiedy znalazłyśmy się w jej pokoju, nie zdołała nic powiedzieć.
- Proszę cię... – szepnęłam. – Nie każ mi tego mówić dzisiaj.
- Dlaczego?
- Ponieważ wzięcie nawet najmniejszego oddechu wymaga całej mojej siły, ponieważ dzisiaj ból jest zbyt wielki.
- W porządku, mała. Nie musisz nic mówić. – Wzięła mnie w swoje ramiona i pozwoliła, aby płakała, dopóki nie skończyły się łzy. Nie wiedziałam jakim cudem udało mi się zasnąć, jednak kiedy obudziłam się po kilku godzinach snu, czułam się bardziej zmęczona niż wcześniej. Oczy ciągle były napuchnięte, a ból głowy niemal rozsadzał mi czaszkę. Zdziwiłam się bardzo, kiedy nie zastałam przyjaciółki w łóżku. Jako, że było wcześnie rano, spodziewałam się, że będzie jeszcze spać. Ta jednak wkroczyła do pokoju z dwoma kubkami gorącej czekolady. Musiała być na nogach już od jakiegoś czasu. Nina patrzyła na mnie łagodnie, jakbym była zranionym zwierzakiem, które zrobi sobie jeszcze większą krzywdę, jeśli się go spłoszy.
- Cześć, zrobiłam czekoladę. Nie mogłam spać przez całą noc, wciąż myślałam o tym, co mogło się stać i chyba wreszcie to załapałam. Ja wiem, Katy.
- Co wiesz? – zapytałam ciągle odrętwiała.
- Wiem, że chodzi o twojego.. O Lucasa.
- Co takiego? Ja... Nina, to nie tak – zaczęłam się jąkać.
- Nie rób tego Katy, nie okłamuj mnie. Wiem, że to on jest tym mężczyzną. Myślisz, że nie widziałam jak na niego patrzysz? Myślisz, że nie zorientowałam się, że jesteś w nim zakochana?
- O Boże. – Mimo iż wyczerpałam wszystkie łzy zeszłej nocy, znów zaczęłam szlochać.
- Ciii... Mała, przestań płakać. To nic, wszystko jest w porządku.
- Nic nie jest w porządku! – wrzasnęłam rozhisteryzowana. – On jest moim ojcem.
- Nie prawdziwym. Adoptował cię, Katy. Nie łączą was żadne więzy krwi.
- Wychowywał mnie od małego, jest moim prawnym opiekunem, traktował mnie jak własne dziecko – dla mnie to jest definicja ojcostwa.
- A jednak go kochasz. Jak mężczyznę, jakby był zakorzeniony w samym środku twojego serca.
- Skąd wiesz? – zapytałam cicho pochlipując.
- Widziałam to wcześniej, kiedy starałaś się z tym walczyć. Widzę to teraz, kiedy pęka ci serce. Powiedz mi, co się dzieje. Powiedz mi, Katy.
- Boję się.
- Czego?
- Boję się, że już nie będziesz chciała się ze mną przyjaźnić, kiedy zobaczysz jak bardzo jestem pokręcona. Boję się, że zapałasz do mnie wstrętem – wydusiłam po długiej chwili.
- To niemożliwe, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i zawsze będę przy tobie, a teraz mów – i powiedziałam. Zaczęłam od samego początku, kiedy pierwszy raz poczułam, że Lucas nie jest mi obojętny, a skończyła na zrelacjonowaniu jej ostatniej nocy.
- Jak ironicznie – podsumowałam ze zbolałym śmiechem. – Z okazji urodzin dostałam złamane serce. Cóż teraz już wiesz, jak bardzo jest ze mną nie tak.
- Nic nie jest z tobą nie tak, Katy. Nie wybieramy tego w kim się zakochamy. To miłość wybiera nas.
- W takim razie jej ocena sytuacji jest do dupy. Dlaczego akurat on?
- Może dlatego, że należycie do siebie. Po prostu odnaleźliście się w dziwnej chwili. Gdybyście spotkali się teraz, nic nie stałoby na przeszkodzie...
- On mnie nie kocha, nie tak – wyszeptałam, pocierając swój urodzinowy prezent.
- Tego nie wiem, Katy. Nie wiem, co mogłabym ci powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Wiem, że cała ta sytuacja jest beznadziejna.
- Co teraz zrobisz?
- Znajdę pracę, wyniosę się z domu i jakoś unieważnię papiery adopcyjne. Może poszukam swoim biologicznych rodziców...
- Nigdy cię nie interesowali – zauważyła, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Nie mam konkretnego planu, najpierw muszę porozmawiać z babcią. Muszę jej wszystko jakoś wyjaśnić. Niestety poleciała do Paryża i pewnie nie odbierze telefonu, dlatego trochę z tym poczekam.
- A co z Luc... – Nina nie zdążyła dokończyć, ponieważ usłyszała głośny dzwonek telefonu. Katy wstała i z wahaniem sięgnęła po telefon, odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła, że to numer domowy babci.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam, kochani! Na miły koniec dnia, a początek weekendu mam dla was nowy rozdział! Co prawda troszkę krótki (musicie mi wybaczyć, bo tygodniu rodzinnego wyjazdu, mój mężczyzna wreszcie do mnie wraca, więc muszę mu poświęcić trochę czasu :P).  Mogę wam zdradzić, że jeśli sądziliście, że akcja sięgnęła zenitu... to jesteście w dużym błędzie! To dopiero początek. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia po weekendzie! XOXO

środa, 13 lipca 2016

"Crazy love" - rozdział 7

                                                                          LUCAS


- Katy... – odwróciłem się powoli w jej stronę. Z jej miny odczytałem, że chciałaby się mylić, że chciałaby nigdy nie otworzyć drzwi tej cholernej windy. Nie mija nawet minuta, a jej oczy wypełniają się słonymi łzami. Robi krok w tył, a potem z bolesnym jękiem, ucieka z powrotem do naszego apartamentu. Szybkim ruchem podciągnąłem spodnie i klnąc, pobiegłem za nią, zupełnie zapominając o blondynce, której nawet nie zapytałem o imię. Przez lekkie szumienie w głowie, dotarłem dopiero, kiedy usłyszałem trzask zamykanych drzwi jej pokoju. – Dziecino, to nie tak jak myślisz. Otwórz drzwi i porozmawiaj ze mną.
- Wynoś się stąd. – To pojedyncze zdanie, ociekało rozbrajającym bólem.
- Otwórz te pieprzone drzwi i porozmawiaj ze ze mną – warknąłem, coraz bardziej sfrustrowany jej bólem, jednak ona wciąż mnie ignorowała. – W porządku, jeśli nie otworzysz wyważę je. Wiesz, że jestem do tego zdolny. Twój wybór.
- Chcę żebyś zniknął w tej chwili – odpowiada, kiedy lekko uchyla drzwi. Jej oczy są pełne łez, jednak usta wykrzywiają się w obrzydzeniu. Furia zalała moje ciało.
- Wiesz, że ja i mama od dawna mamy problemy. Przykro mi to mówić, ale nie rozwiedliśmy się tylko dlatego, że źle by to wpłynęło na naszą pozycję.
- Kompletnie nie o to chodzi – warknęła i znów spróbowała zamknąć drzwi. Jednak tym razem byłem szybszy i włożyłem nogę w małą szparę. Jedno mocne pchnięcie później byłem w jej pokoju. Zauważyłem, że odsunęła się na drugi koniec pomieszczenia, aż zabrakło jej miejsca na ucieczkę.
- Mama i ja nie jesteśmy razem już od dawna. Zostawiliśmy to tak jak jest, bo tak jest dla nas wygodnie. Twoja matka już od dawna mnie zdradza,tak więc nie czuję się zobowiązany do bycia wiernym – kiedy to powiedziałem raptownie zbladła.
- To chore – wypluła z siebie jadowite słowa. – Oboje jesteście chorzy.
- Nie tym tonem, moja droga. Ciągle jesteśmy twoimi rodzicami, choć sytuacja jest skomplikowana..
- Gówno prawda – przerwała mi. Otarła oczy wierzchem dłoni i mocno zacisnęła zęby.
- Co masz na myśli?
- Nie jesteście moimi rodzicami. A ja nie jestem waszą córką – padły ciche, zdecydowane słowa, a ja zamarłem w niedowierzaniu.
- Coś ty powiedziała? – wycedziłem.
- Słyszałeś! Nie jesteś moim ojcem! – tym razem krzyczała. – Jesteś dla mnie nikim i żałuję, że kiedykolwiek cię spotkałam. Żałuję, że wszedłeś do mojego sierocińca i skradłeś ostatnie kawałki mojego roztrzaskanego serca!
- Zamknij się – przerwałem jej, coraz bardziej przerażony i wkurwiony jednocześnie. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.
- Żałuję, że mnie zauważyłeś, że mnie wybrałeś. – Podeszła do mnie i dźgnęła w pierś. – Niedobrze mi na samą myśl o tym, że kiedykolwiek myślałam o sobie, jako o twojej córce.
- Zamknij się, Katy. Chcesz tego czy nie jestem twoim...
- Nie mów tego! – warknęła. – Od dzisiaj jesteś dla mnie nikim Lucasie Astorze.
- W tej chwili wypluj te słowa! – Mocno potrząsnąłem nią za ramiona. Nigdy nie przypuszczałem, że mogłaby to powiedzieć. Wszyscy tylko nie ona.
- Jak tylko znajdę pracę wyprowadzę się stąd i podpiszemy papiery o zerwaniu adopcji – zadecydowała.
- Chyba zwariowałaś. Nic takiego się nie stanie, jesteś moja! – Wyplułem te słowa z furią. Zauważyłem, że gwałtownie wciągnęła powietrze. Moje słowa na nią podziałały, ale nim mogłem nawet pomyśleć o tym, że sytuacja zmienia się na lepsze, uderzyła mnie w twarz. Bardzo mocno. Przez chwilę panowała grobowa cisza, a potem z jej oczu zaczęły płynąć nowe łzy.
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Zatrzymam się u Niny, powiedz Jane, co chcesz. Choć nie sądzę, żeby zbytnio się przejęła. Chciała tylko pieniędzy, cóż... Gratulacje. Właśnie pozbywacie się kłopotu. – Mimo łez, jej głos był spokojny i zimny. – Do babci pójdę sama.
- To jeszcze nie koniec – powiedziałem, drżąc ze wściekłości. Jednak nie byłem w stanie nic zrobić kiedy kierowała się w stronę drzwi. Czułem się tak, jakbym był przygnieciony przez ciężki głaz. Gdyby dusza mogła krwawić u moich stóp zebrałoby się jezioro. Popatrzyłem w jej oczy, kiedy obróciła się po raz ostatni.
- Kiedy byłam mniejsza, pewnego razu przyszedł do nas wujek Alexander – zaczęła i tym razem zauważyłem, że jest tak samo załamana jak ja. – Nie widzieliście, że tam byłam. Nie chciałam wam przeszkadzać, ale usłyszałam jak coś mu oznajmiłeś. Trzymałam te słowa blisko siebie, jak największy skarb. Powiedziałeś mu wtedy: nigdy nie pozwolę, żeby stała jej się krzywda, Alex. Kiedy patrzę w te piękne, ale smutne oczy, mam ochotę zabić każdego, kto choć ośmieli się spróbować ją skrzywdzić. Zawsze będę przy niej stał, jako jej tarcza i już nigdy nie pozwolę by uroniła chociażby jedną łzę. Taką przysięgę złożyłem sam sobie, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem. Może tego nie wiesz, ale w tamtej chwili, oddałam ci moje serce. Kompletnie. Jednak okazało się, że tym, który skrzywdził mnie najmocniej... jesteś ty.
- Katy... – tylko tyle byłem w stanie powiedzieć. Nic z tego nie rozumiałem. Domyślałem się, że może nie być zadowolona z tego, że zdradziłem Jane, ale nie spodziewałem się tak ostrej reakcji. Tu musiało chodzić o coś więcej, jednak nie pojmowałem, o co, lecz nie miał czasu o tym myśleć. Drzwi zamykały się za znikającą w ciemnościach Katy. Mogłem za nią pobiec, siłą zmusić ją do tego by ze mną została i wszystko mi wyjaśniła, jednak nie mogłem się ruszyć. Prześladowały mnie jej ostatnie słowa Jednak okazało się, że tym, który skrzywdził mnie najmocniej... jesteś ty”. Nic nie mogłem poradzić na to, że czułem się jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi, ponieważ nigdy nie chciałem skrzywdzić swojej dziewczynki. Wściekły na siebie chwyciłem pierwszą rzecz jaka nawinęła mi się  pod ręce. Było to nasze zdjęcie, z pierwszych urodzin, jakie świętowali razem. Wściekły rzuciłem fotografię na ziemie i patrzyłem jak szklana ramka rozbija się na dziesiątki kawałków. To samo zrobiłem z pozostałymi szklanymi zdjęciami. Kiedy skończyłem, cały pokój Katy był zdemolowany, a ja krwawiłem z płytkich rozcięć. Dzika wściekłość ciągle buzowała w moim ciele. Zmusiłem się do tego, żeby wyjść z jej pokoju i nie patrząc na późną porę postanowiłem, że pojadę do Alexa. Wiedziałem, że przyjaciel nigdy nie odmówi mi pomocy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam ponownie! Na miłe zakończenie wieczoru mam dla was rozdział siódmy. Co prawda jest w nim dużo emocji oraz smutku, ale mam nadzieję. że będzie się wam przyjemnie czytało. Do zobaczenia niebawem. XOXO

poniedziałek, 11 lipca 2016

"Crazy love" - rozdział 6 (+18)

Mała uwaga: w rozdziale pojawiają się sceny erotyczne oraz wulgaryzmy. 



                                                      
                  LUCAS




Tego wieczoru oboje straciliśmy kontrolę, oboje daliśmy się ponieść swoim pragnieniom. To dlatego nasze ręce co rusz się stykały. Muskały się subtelnie, tylko po to by zaraz się odsunąć. Jednak po chwili delikatnie splotłem palce z palcami Katy. W pierwszej chwili wstrzymałem oddech, rozluźniłem się dopiero, kiedy wyczułem, że Katy łagodnie kreśli kółka na mojej dłoni. Zastanawiałem się, czy w jej głowie panuje taki sam zamęt jak w mojej. Nie mogłem jednak udawać, że nie czuję się fantastycznie. Czując tę drobną dłoń w swojej, czułem się szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Miałem świadomość tego, że pewne granice się zatarły. Wiedziałem również, że cokolwiek się wydarzy, nigdy nie będę żałował, jednak nie mogę posunąć się dalej. Puściłem jej dłoń, gdy znaleźliśmy się przed drzwiami naszego domu. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zdążyło mi się nieco rozjaśnić w głowie. Czułem, że jeśli wejdę z Katy do pustego pomieszczenia, stracę panowanie. Nie mogłem do tego dopuścić, dlatego postanowiłem, że zostanę w barze, póki całkiem nie wytrzeźwieje.
- Umyj się i idź spać, ja muszę jeszcze coś załatwić. Do zobaczenia rano – rzuciłem ostro i odszedłem nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. Poszedłem prosto do baru, zamówiłem kawę i usiadł w odległym kącie. Mimo późnej pory, bar był wypełniony ludźmi, co przeszkadzało mi bardziej niż zwykle. Hałas i rozmowy, nie pomagały mi w odzyskaniu kontroli. Wciąż miałem wielką ochotę wrócić na górę i wziąć Katy w ramiona. Przed oczami stanął mi obraz naszych ust, które prawie się dotykały.
- To moja córka, to moja córka. Do jasnej cholery, to moja córka – powtarzałem te słowa, jakby były jego mantrą.
- Mówiłeś coś przystojniaku? – usłyszałem za sobą piskliwy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą szczupłą blondynkę, która z pewnością przeszła kilka operacji. – Jeśli brakuje ci towarzystwa, chętnie się dosiądę.
- Jeśli szukałbym towarzystwa to tylko w jednym celu – uprzedziłem ją bez zbędnych ceregieli.
- W porządku.
- Więc chodź – powiedziałem i zaciągnąłem ją do windy. Zwykle byłem cierpliwy, delikatniejszy, bardziej skupiony na przyjemności swojej zdobyczny, jednak nie tym razem. Nie mogłem nawet czekać aż dotrzemy w jakieś ustronne miejsce. Miałem nadzieję, że późna pora zapewni nam wystarczającej prywatności. Skupiony na tym, aby jak najszybciej pozbyć się Katy spod swojej skóry, nie zwracałem uwagi na to, czy jest gotowa. Oparłem ją o tylną ścianę windy i w jednym, płynnym ruchu wbiłem się w nowo poznaną blondynkę, aż po nasadę swojego kutasa. Zapiszczała nieprzygotowana na tak nagłe wtargnięcie. Jej głos był zupełnie inny niż głoś Katy, co niemiłosiernie mnie wkurwiało. Musiałem zatkać jej usta dłonią. Cała ta operacja, miała sprawić, że pozbędę się Katy ze swojej głowy, działo się jednak zupełnie na odwrót. To jej twarzy widziałem za każdym razem, gdy ładowałem penisa, w otchłań najdelikatniejszych mięśni. Łudziłem się, że to minie. Szybkimi, metodycznymi ruchami wbijałem się w jej ciało. Mimo szorstkiego traktowania, musiało się jej podobać, ponieważ co chwilę słyszałem jęki, zduszone przez moją rękę. Jednak ze mną było inaczej. Nie czułem nic, a mój kutas pozostawał twardy tylko dlatego, że w mojej głowie, wciąż widziałem obsydianowe włosy. Te piękne obsydianowe włosy. Obca mi blondynka pokręciła lekko głową. Widząc, że chce coś powiedzieć, nie pozwoliłem jej na to i zwiększyłem tempo. Pierdoliłem ją dalej, aż usłyszałem dźwięk otwieranej windy. I w tej jednej chwili mój świat legł w gruzach.
- Bardzo przepraszam – usłyszałem za sobą głos, zdecydowanie trzeźwiej Katy. – Nie chciałam... Tato?!



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Z góry przepraszam Monikę, za to że nie udało mi się napisać dodatkowego rozdziału, niestety przez małe zamieszanie, praktycznie w ogóle nie mam czasu. Z racji tego rozdział jest krótki, jednak chciałam dotrzymać słowa i dodać go na czas. Mam nadzieję, że gorąca atmosfera rozdziału wynagrodzi wam oczekiwanie. Do zobaczenia w środę. Miłego wieczoru, Zaczytani! XOXO