KATY
- Wujku Alexie, co
ty tutaj robisz? Wystraszyłeś mnie!
- Nie opowiedziałaś
na wiadomość – mówi jakby to wszystko wyjaśniało.
- Byłam zajęta.
- Twój ojciec się
martwił.
- Mój ojciec
mógł pofatygować się osobiście – wyrywa mi się, nim zdążę
pomyśleć nad tym, co mówię.
- Lucas wyleciał do Miami wczoraj w nocy. Powinien wrócić za jakiś tydzień, jeśli wszystko wyjedzie po jego myśli.
- Lucas wyleciał do Miami wczoraj w nocy. Powinien wrócić za jakiś tydzień, jeśli wszystko wyjedzie po jego myśli.
- Rozumiem –
mruczę sucho. – Jeśli to wszystko to mam kilka spraw...
- Katy!
- Słucham?
- Przestań
zachowywać się jak dziecko. Zawsze byliśmy ze sobą blisko, nic
się nie zmieniło.
- Gówno prawda.
Wszystko się zmieniło – Odpycham się od blatu i próbuję
wyminąć górującą nade mną postać. Wujek Alex nie pozwala mi na
to. Łapię mnie za łokieć i gniewnie wpatruję się w moje oczy,
szukając oznak czegoś, co było dla mnie niejasne.
- Po pierwsze dziewczyna o twojej pozycji... – Zmienia zdanie i zaczyna jeszcze raz. – Młoda dama nie powinna używać takiego języka. A po drugie musisz pogodzić się ze swoim ojcem. On i Jane nie mają problemu z takim postępowaniem.
- Po pierwsze dziewczyna o twojej pozycji... – Zmienia zdanie i zaczyna jeszcze raz. – Młoda dama nie powinna używać takiego języka. A po drugie musisz pogodzić się ze swoim ojcem. On i Jane nie mają problemu z takim postępowaniem.
- Z pewnością –
prycham i staram się zanurzyć w swoim gniewie. Nie chcę, aby
ponowne wspomnienie o zdradzie Lucasa doprowadziło mnie do płaczu.
- Musisz zrozumieć, to sprawy dorosłych. To sprawy między nimi.
- Musisz zrozumieć, to sprawy dorosłych. To sprawy między nimi.
- Och, oczywiście,
że rozumiem. Moim rodzice dla zabawy pieprzą się z innymi ludźmi.
Gdyż jak to stwierdził Lucas, tak jest wygodnie – słyszę
jak Alex głębiej wciąga powietrze.
- Ostatni raz
nazwałaś go Lucasem tydzień po adopcji. Potem już zawsze mówiłaś
do niego „tato”.
- Cóż jak mówiłam
wszystko się zmieniło. Poprosiłabym cię o pomoc w unieważnieniu
adopcji i odszukaniu moich prawdziwych rodziców, ale wiem, że się
nie zgodzisz.
- Lucas urwałby mi
jaja, a poza tym, tutaj jest twój dom.
- Już nie –
szepczę zrezygnowana i powoli odrywam jego palce od mojego łokcia,
a on pozwala mi na to. – Nie chcę więcej o tym rozmawiać.
- Dam ci spokój,
jeśli obiecasz, że nie zrobisz żadnych głupot. I musisz
porozmawiać z Lucasem.
- Przemyślę to –
mówię, aby dał mi spokój.
- W razie kłopotów
dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy.
- Wiem, wujku
Alexie. Wiem, że mogę na ciebie liczyć. Jednak teraz jedyne czego
chcę, czego potrzebuję, to samotność.
- Niech będzie –
odpowiada, choć wyraźnie nie jest zadowolony z takiego obrotu
spraw. Przez chwilę odczuwam radość na myśl o tym, że nie tylko
ja cierpię z powodu tej sytuacji. Mimo tego, że moja myśl
zakiełkowała tylko na sekundę, rumieniec wstydu zaczął palić
moje policzki.
- Do zobaczenia
później – Kiedy tylko słowa opuszczają moje usta, czym prędzej
uciekam do swojego pokoju. Nie nasłuchuję, aby sprawdzić czy już
go nie ma. Niemal natychmiast biegnę do mojej komody po DVD z
Wirującym seksem. Liczę na to, że mój ulubiony film pomorze mi
choćby w małym stopniu.
*
LUCAS
Kiedy w końcu dotarłem do hotelu była druga w nocy. Przez gadatliwych turystów i płaczące dzieci nie mogłem odpocząć w samolocie. Dlatego, gdy opadłem na wygodny materac niemal natychmiast porwał mnie sen. Na moje szczęście męczące mnie sny tym razem zostały w krainie cieni. Noc minęła mi spokojnie, a obudziłem się dopiero o trzynastej. Byłem wdzięczny za to, że nikt mnie nie obudził. Po ostatnich wydarzeniach musiałem odzyskać mnóstwo siły. Miałem ochotę zostać w łóżku jeszcze jakiś czas, ale uświadomiłem sobie, że do mojego spotkania z przedstawicielami z Miami zostało nieco ponad dwie godziny. Starałem się więc jak najszybciej ogarnąć i nie wracać myślami do problemów z Katy. Dzięki Alexowi wiedziałem, że jest bezpieczna w domu, jednak wiedziałem, że nie zmieniła zdania. Była na to zbyt uparta. Zupełnie tak jak ja. Byłem zdeterminowany, aby nie dać jej odejść. Jednakże wiedziałem, że oboje teraz potrzebujemy czasu. Dlatego właśnie musiałem znaleźć się ponad dwa tysiące kilometrów od niej. Gdybym został na pewno zrobiłbym coś głupiego, co pogorszyłoby tylko sprawę. Musiałem ochłonąć, przemyśleć wszystko na spokojnie i opracować taktykę, która znów zbliży mnie do Katy. Zawsze dostawałem to czego chciałem i tym razem nie będzie inaczej. Szykuj się na wojnę Katy Astor, ponieważ już zawsze będziesz moja.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto jest kolejny rozdział! Pojawił się tak wcześnie, ponieważ jak wspominałam urwanie głowy z rodziną nie pozwala mi na późne pisanie. Mam nadzieje, że się Wam spodoba. Co prawda to jeden ze spokojniejszych rozdziałów, ale już niedługo to się zmieni. Dojdą nowi bohaterowie, nowe historie i zdecydowanie dużo nowych, silnych emocji!
Do zobaczenia po weekendzie, kochani. XOXO
Do zobaczenia po weekendzie, kochani. XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz