środa, 3 sierpnia 2016

"Crazy love" - rozdział 10

                                                 KATY

- Jak to zabrał ci telefon? – pyta Nina.
- Po prostu. Wyjął mi go z ręki, po czym oddał mi swój i uciekł. Powiedział, że odda mi go jutro w tym samym miejscu.
- Ach, więc nie jest tak źle.
- Nie jest tak źle? Przecież to może być jakiś świr! – Wybucham.
- Dlaczego zakładasz od razu najgorsze? Może nie miał kasy na koncie, a musiał pilnie zadzwonić – moja przyjaciółka zaczyna się histerycznie śmiać.
- To nie jest śmieszne – mimo moich słów śmieję się bezgłośnie, aby nie dać jej satysfakcji.
- Pozostała jeszcze jedna kwestia... Czy nasz złodziej był przystojny?
- Nina...
- No mów! Wyglądał bardziej jak nasi znajomi, czy jak Joe z podstawówki?
- Nina jesteś okropna – rzucam. – Był przystojny, nawet bardzo, ale co to ma do rzeczy?
- Musisz się z nim spotkać.
- Słucham? A gdyby był brzydki to odradzałabyś mi to spotkanie?
- Być może – oczami wyobraźni widzę jej figlarny uśmiech.
- Czasami jesteś taka płytka.
- Wiem, niezła ze mnie zdzira – cmoka jak małe dziecko. – Tak czy siak, musisz odzyskać telefon, a to wymaga spotkania się z tym bezczelnym złodziejem.
- Wiem – wzdycham głośno. – Ma nadzieję, że nie okażę się uciekinierem z wariatkowo i że nie posieka mojego ciała na drobne kawałeczki.
- Zdecydowanie oglądasz za dużo horrorów, mała. Przykro mi, że nie mogę iść z tobą, ale wiesz jaka jest mama. Nikomu nie pozwoli się urwać z rodzinnego spotkania.
- Wiem, wiem. Lepiej nie stawać na drodze Kristen. Zadzwonię do ciebie, kiedy już odzyskam telefon.
- I wszystko mi opowiesz!
- I wszystko ci opowiem – potwierdzam, ponieważ wiem, że inaczej nie da mi spokoju. – Do później.
- Trzymaj się dzielnie, mała – mówi i rozłącza się. Przez kilka godzin moja głowa pracowała na pełnych obrotach. Analizowałam tę niecodzienną sytuację ciągle i od nowa. Jednak wciąż zastanawiałam się nad zachowaniem nieznajomego. Widziałam jedno, był mi winien wyjaśnienia i spore przeprosiny. Mimo wszystko odczuwałam małą wdzięczność, dzięki tej zwariowanej sytuacji nie miałam czasu myśleć o Lucasie i o tym, co się wydarzyło kilkanaście godzin temu. Wróciłam do domu i jedyne na co miałam ochotę to sen. W moim pokoju panował nienaganny porządek, jednak wszystkie zdjęcia zniknęły z komody. Nie miałam jednak siły na zastanawianie się, co się z nimi stało. Z chwilą, gdy przyłożyłam głowę do poduszki, zasnęłam. Mimo mojego zmęczenia noc była ciężka. Co chwilę śniły mi się koszmary, przez które obudziłam się cała spocona. Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina dziesiąta, co oznaczało, że pora zebrać się do kupy. Zeszłam do kuchni, ubrana jedynie w majteczki i za dużą bluzkę. Chciałam napić się zimnego mleka, kiedy zauważyłam, że na blacie stoi kubek parującej kawy. Ktoś był w moim domu. Przez moje ciało przebiegły dreszcze strachu.
- Katy – usłyszałam. Odwróciłam się powoli i zamarłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie! Wiem, że rozdział miał być dłuższy, ale zjazd rodzinny zabiera mi mój wolny czas. Postaram się na piątek złożyć coś dłuższego i bardzo ciekawego. Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia Zaczytani. XOXO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz